Wizyta na łódzkim dworcu Łódź Fabryczna

Opublikowane przez IdP w dniu

W roku 2016 otwarto nowy wielki dworzec  PKP Łódź Fabryczna. Od początku zamysłu tej inwestycji było wiadomo, że przez pewien czas będzie to dworzec wyraźnie nadmiarowy, gdyż dopiero za kilka lat powstanie pod centrum Łodzi słynny tunel, który po ponad stu latach zapewni Łodzi połączenie między dwoma głównymi dworcami (Kaliską i Fabryczną), a poza tym pozwoli na znaczące rozwinięcie transportu kolejowego w Aglomeracji Łódzkiej.

To wprowadzenie zamieszczamy, by nie ulegać pokusie zbytniego krytykowania tej wielkiej inwestycji za jej rozmach, który robi wrażenie nadmiernego. Przecież po wybudowaniu autostradowej obwodnicy Poznania też ruch na niej był mizerny, dziś z dużym opóźnieniem (względem potrzeby) poszerza się ją o połowę (była to wówczas właściwie autostrada „od Pola do pola”, bo kończyła się obu stron w polu i była wybudowana staraniem ministra Pola…). Zatem jeżeli krytyka, to konstruktywna!

Niedługo po otwarciu nasza stowarzyszeniowa ekipa dokonała własnoocznej lustracji obiektu i zamieściła fotorelację:

http://bit.ly/36o8nwT

Wyraziliśmy wówczas nadzieję, którą nosimy cały czas w sercu; napisaliśmy tak:

[dworzec Łódź Fabryczna] ma szereg praktycznych rozwiązań dla pasażerów, które należy zastosować na dworcu Poznań Główny. Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem! Łodzi gratulujemy i jednocześnie zazdrościmy [miastu] polityków, którzy potrafili wywalczyć dla swojego miasta i regionu pieniądze na tak ważną inwestycję.

Minęły trzy lata, postanowiliśmy znów wydelegować tam naszego wysłannika. Dlaczego? Obiekt przez te lata „dojrzał”, a takie dojrzewanie miewa zarówno stronę pozytywną, jak negatywną. Opadły emocje zachwytu i krytyki wyrażane „na świeżo”. Sprzyja to bardziej obiektywnej ocenie

Nasz wysłannik sporządził relację z tej wizyty. Kolegium redakcyjne postanowiło uszanować indywidualność autora i dopuściło, by tekst był pisany w liczbie pojedynczej. W końcu poza wysłannikiem nikogo ze Stowarzyszenia przy tym nie było.

Oto relacja z Łodzi fabrycznej, 24 października 2019 r.

Do dworca podszedłem pieszo. Dość długo czekałem na tramwaj, który nie nadjeżdżał, więc wykorzystałem piękny słoneczny dzień (tuż przed południem) na spacer po parkach i doszedłem do dworca pieszo. Ujrzałem taki obraz:

Trudno to zakwalifikować jako tętniące życiem centrum miasta…

Zacząłem rozpatrywać „którędy do dworca”, bo choć widziałem wiele elementów bryły budynku, żadna tablica nie kierowała mnie do wejścia do wnętrza. Co więcej – poza napisem na przystanku tramwajowym na całym kompleksie budynków dworca nie widzi się żadnego napisu. Nie było więc chyba problemu, jak w napisach utworzyć literę 'Ó’, z kreską poziomą czy ukośną, długą czy mniej długą, jak miało to miejsce w przypadku napisu POZNAŃ GŁÓWNY. Tu napisu ŁÓDŹ FABRYCZNA nie ma w ogóle. Czyżby za dużo kresek i kropek do rozstrzygnięcia?…

Podszedłem dalej.

Opłaciło się, bo pojawiła się tablica kierująca w dół

Trafiłem akurat na podziemny dworzec autobusowy, który dla usprawiedliwienia braku kas nazywa się jako jedyny w Polsce „wielostanowiskowym przystankiem autobusowym” (WPA). Choć nie ma stanowisk, a „perony”, a na poziomie ulicy na tablicach nazywany jest „dworcem”. Tych stanowisk alias peronów jest aż 24, żeby mogły obsłużyć duży ruch autobusów:

Zjazd odbył się po schodach ruchomych, które działały, choć w internecie jakiś czas temu opisywano „wieczne kłopoty” z nimi. Od razu wspomnę, że w całym obiekcie nie trafiłem na niedziałające schody ruchome!

Rozkład jazdy WPA Łódź Fabryczna mieści się na karcie A3:

Ta gablota jeż jest historyczna, bo długo zarządca WPA jej nie stawiał, choć nie było to normalne i publiczność się tego domagała (informacja z publikacji internetowych).

Po przejściu na zasadniczą część kolejową napotykamy rozkład już bardziej papierożerny:

Oto kilka widoków wnętrza hali dworcowej Łodzi Fabrycznej:

Pracowników Straży Ochrony Dworca widać tu dość często.

Na tej tablicy informacyjnej

część niebieska dotyczy kolei, a dolna biała część – prawie-dworca autobusowego. Opis wzbudza śmiech: perony od pierwszego do dwudziestego czwartego! Ach, cóż za precyzyjna wskazówka. Widać nakierowanie po prostu na przejście „do dworca autobusowego” nie wystarczyłoby… Trzeba koniecznie na tablicy wypisać wszystkie 24 perony (choć bardzo puste). Jak widać stanowiska wielostanowiskowego przystanku w ramach obiektu są konsekwentnie nazywane peronami.

W całym tym rozległym dworcu daje się zauważyć oszczędne stosowanie tablic informacyjnych, co jednak wcale nie wydaje się wadą.

Punktów „spożywczych” jest w tym kompleksie niewiele, te dwie fotografie przedstawiają chyba połowę z nich:

Okienka kasowe istnieją w dwóch częściach obiektu, oto strona zachodnia:

Napotkałem też jeden biletomat Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej.

Po kilkunastu minutach spaceru po dworcu podszedłem do jednego z wyjść na stronę Nowego Centrum Łodzi. To tędy mógłbym wejść, gdyby nie traf, który na początku skierował mnie na wielostanowiskowy przystanek autobusowy.

Trafiłem też na wielki front wejściowy od zachodu, oczywiście bez napisu nazwy stacji.

a na jego końcu „tradycyjną” dla polskiej kolei kartkę:

Perony pod poziomem gruntu prezentują się bardzo przyzwoicie.

Moja uwagę zwróciło bardzo oszczędne (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu) lekkie rozwiązanie zawieszenia przewodów trakcyjnych:

Dość dużą szafkę hydrantową w sposób udany zabudowano w osłonie. Szafka od przodu zwraca uwagę swoim przepisowo czerwonym kolorem, a równocześnie z drugiej strony nie jest dla oka jakimś ciałem obcym z powodu niedostosowania do wystroju peronu.

Ławki na peronach bardzo gustowne, a przy tym pierwszy raz widzę w ławkach na terenie publicznym oczywiste rozwiązanie z gęsto umieszczonymi poręczami – nie ogranicza to niczego siedzącym, a uniemożliwia wykorzystywanie ławki jako leżanki. Ławkom towarzyszą podpory do mniejszego bagażu oraz estetyczne kosze na śmieci. Nieprzepełnione. Ciekawe, czy wynika to z częstego opróżniania, czy raczej z dość umiarkowanego ruchu podróżnych?

Troskę o czystość daje się w każdym razie zauważyć.

Kierowanie pasażerów na konkretny peron i tor jest w Polsce dość złożone, tu to wyraźnie widać:

Perony są odpowiednio oświetlone takimi ładnymi lampami (oczywiście diodowymi):

oraz lampami wkomponowanymi w sufit. A pasażerowie powiadamiani za pomocą głośników tubowych, ale trudno byłoby uznać, że szpecących wystrój peronu. I bez ohydnych czerwonych „pożarowych” przewodów prowadzonych po wierzchu, jak na dworcu w Poznaniu.

Oto przykład słyszalności komunikatu głosowego.

Cóż, ten automatyczny głos mimo wyczuwalnej sztuczności (i kłopotów z akronimem ŁKA, por. drugi komunikat na nagraniu) jest chyba przyjemniejszy od smutnej poznańskiej Mai (głos syntezatora mowy Ivona).

Choć tablice informacyjne wykonane są bardzo starannie, trudno nie zauważyć, że chęć do zbyt błyszczącego wykończenia takich tablic nie sprzyja czytelności w pewnych warunkach:

Dotarłem do wschodniej części hali dworcowej. Tu interesująca ciekawostkę jest nawiązanie wystroju hali do dawnego budynku dworca Łódź Fabryczna, który zachował się na starej fotografii (Wikipedia):

Pod zielonym gzymsem kryją się kolejne okienka kasowe.

Po drugiej stronie ciąg lokali użytkowych czeka nadal na najemców.

Cała hala dworcowa jest dobrze oświetlona światłem zewnętrznym.

W tym historyzującym wystroju napotykam intrygujący „tunel” opatrzony tablicą „Park”. Chodzi jednak o parking, co mnie nieco zawiodło, bo łódzkie parki bywają ładne.

Choć istnieje na dworcu przestrzeń poczekalni, polscy podróżni (nie tylko w Łodzi) bardzo lubią czekać na przypadkowych siedziskach…

Idąc w kierunku wyjścia napotykam rewelacyjnie widoczne tablice przyjazdów i odjazdów. Ta fotografia jest całkowicie naturalna, tak właśnie podróżny widzi obie tablice i wyraźnie odróżnia żółty opis odjazdów od białego opisu przyjazdów.

Co w tym niezwykłego? Otóż wystarczy porównać ten widok z widokiem poznańskich tablic w hali dworcowej „chlebaka” – pierwsza fotografia dość dobrze oddaje to, co pasażer poznańskiego dworca widzi patrząc na tablice i próbując się domyślić, która co przedstawia, a druga jest sztuczną wizualizacją stanu pożądanego. W Łodzi udało się to bez „podrasowania” widoku…

Dotarłem do miejsca postojowego dla taksówek i nie tylko. Tu zastałem bałagan podobny do poznańskiego. Przed łódzkim dworcem dokonano podziału na strefę odjazdu taksówek i strefę przyjazdu. No cóż, zapomniano o strefie oczekiwania. Może miała być właśnie istotą odjazdów? Stan rzeczywisty: taksówka stojąca za tablica „Odjazd” właśnie przyjechała i wysadziła pasażera. Czerwona taksówka stojąca na środku „żadnej” strefy oczekiwała na pasażera i właśnie doczekała się tego pana w garniturze z torbą. Strefa „Przyjazd” pozostaje nieużywana.

Za chwilę podjechał kolejny taksówkarz, którego zapytałem o organizację ruchu taksówek na tym dworcu. Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: „Panie, tu w ogóle Unia powinna się zająć tym bałaganem! Tu parkują na naszych miejscach, a tam na dół do dworca autobusowego [czyli znanego nam już WPA] w ogóle nie można dojeżdżać! I łapią! Wyobraź Pan sobie, że pasażera na dworzec autobusowy muszę dowozić tutaj i potem on drałuje z bagażem te kilkaset metrów przez halę i po schodach!”. Podziękowałem za wypowiedź, po czym sfotografowałem samochody Łódzkiej Szkoły Filmowej czekające na jakichś ważnych gości tuż przed wejściem. Nie znalazłem informacji, by miało to być na przykład miejsce Kiss & Ride. Poza taksówkami były to jedyne parkujące w tej przestrzeni samochody.

Ogólnie nieźle.

Dość dużo betonowych nie-zielonych placów. No i ta ilość powietrza w obiekcie…

 

 

winieta:

Translate »