„Inwestycje dla Poznania” o inwestycjach w Poznaniu (Miejski Ogarniacz Miasta)
Jak wiadomo z naszego hasła na witrynie internetowej: „Poznań mamy w sercu!”. Poznań i „poznańskość”. Dlatego od dawna nosimy się z wystosowaniem tego apelu: popatrzmy na to wszystko, co ostatnio się dzieje w Mieście, a co zaprzecza poznańskości. Nie chodzi o rozkopanie Centrum i Starego Rynku. Nie chodzi o dworzec Główny i „ciężkie” kontakty z PKP. Teraz – nie o tym. Będzie czas.
Ale najwyższa pora zaapelować do Władz: żądamy ustanowienia na Kolegiackim stanowiska
MIEJSKIEGO OGARNIACZA MIASTA (MOM)
Bo dziś nikt taki nie istnieje. Mimo licznych i często hm… dobrze eksponowanych instytucji, komórek i spółek z ich zarządami.
Aha, i niech MOM nie będzie w randze pełnomocnika Prezydenta ds. czegokolwiek; pełnomocnikowanie nie ma szczęścia w naszym mieście. Potrzebny jest „gospodarz”, „dobry opiekun”, „matka/ojciec Miasta”, właśnie „ogarniacz”.
Bezpośrednio nasz apel wyzwolił dzisiejszy spacer przez ludne (święto) Centrum oraz komentarz, którego nie przytoczymy, a z którym się silnie zgadzamy. TAK wygląda (foto) jedno z bardziej uczęszczanych (mimo wszystko) miejsc na Starym.
Właśnie tak. A wszystko blisko Festiwalu… Dobrego Smaku.
Od razu ucinamy głosy typu „bo święto”, „to wyjątek”, „po co bić pianę, można zgłosić przez apkę” i inne podobnie bezproduktywne uwagi.
Nasze Miasto PONOWNIE potrzebuje gospodarza – „ogarniacza” wielu i różnorodnych spraw, które się dzieją, a dzieją się źle. Takiego, by znów mówiono – jak przed wojną
„w Poznaniu nie odważ się rzucić papierka, bo będzie mandat”.
No właśnie.
Dlaczego widzimy tę potrzebę? Bo Poznań mamy w sercu. Kto jeszcze nie wie, niech przejrzy na FB kilka forów, w których wypowiadają się poznaniacy, który też mają Poznań w sercu.
Jakich żądamy dlań uprawnień? Wcale niewielkich. Podstawowe uprawnienie to „MOM jest uprawniony do żądania odpowiedzi na pytanie stawiane odpowiednim osobom zarządzającym elementami życia Miasta”. Drugie uprawnienie: „Jeżeli MOM nie zostanie przekonany udzieloną odpowiedzią, należy wykonać jego polecenia”. Trzecie uprawnienie: prawo do głośnego walenia pięścią w stół na naradach urzędowych.
No i koniecznie MOM musi cechować się w rozpoznawaniu problemów tzw. zdrowym rozsądkiem, podejściem takim, jak ma „zwykły człowiek”, a nie jak biurokracja, która plac budowy w środku miasta traktuje tylko jako plac budowy, a nie jako „miejsce w turystyczno-biznesowym środku miasta przeznaczone do życia i obsługi gości, choć czasowo z działającym placem budowy”.
Czyli MOM powinien dla każdego rozwiązania przeprowadzać to, co technicznym żargonem określa się jako stress testing; po polsku można to oddać jako sprawdź czy to ogólnie wypali…
MOM powinien zadawać pytania w rodzaju „czy potraficie mnie przekonać, że dana rzecz nie mogła zostać wykonana lepiej?”. Np.:
- czy nie można wymusić na umówionych za pieniądze firmach sprzątających, by sprzątały jak trzeba? Czy naprawdę nie jest ważne, że mają wymieniać worki (a nie tylko je opróżniać rękoma) i czy jesteście pewni, że wystosowanie do firmy pouczenia, że mają robić dobrze, załatwi sprawę czystości koszy?
- czy nie jest możliwe wyegzekwowanie dobrej jakości robót zgodnie z treścią umowy i przeprowadzenie rzetelnych odbiorów tych robót (z pomiarami geodety, przed zakryciem elementów podziemnych, zgodnie z elementarnym odczuciem estetyki itp.)?
- czy nie da się zapanować nad bałaganem wstrętnego lunaparku reklam i krzywych znaków drogowych?
- czy stosując te tysiące znaków, bzdurnych barierek postępujecie tak jak stanowią przepisy, czy tak jak Wy (koledzy MOM z Urzędu) te przepisy zrozumieliście lub uznajecie za wygodne dla Was samych?
- czy zmuszenie „gestorów sieci” do przesunięcia tychże, by móc wsadzić drzewa uliczne było zastosowane czy od razu „wiecie”, że „się nie da, boby trzeba było to czy tamto”?
- czy koniecznie na Zwierzynieckiej na przedłużeniu Zeylanda trzeba było odsunąć „legalny” chodnik od pasów, choć każdy z Was (kolegów MOM z Urzędu) zaraz po przejściu przez te pasy jak większość pieszych skręci na drogę rowerową? – trzeba by nie mieć dobrze w głowie, żeby tego nie zrobić i wybrać odsunięty chodnik pod budynkiem… (ten problem dotyczy wszystkich miejsc, gdzie powstają przedepta czy inne zupełnie ludzkie odstępstwa od przepisów z winy projektanta/inwestora, bo przecież nie ludzi)
- czy naprawdę nie da się ucywilizować parkowania w Mieście w czasach, w których liczba wykroczeń w tym zakresie z pewnością sięga 100 tysięcy na dobę? Nawet gdy parkują wbrew prawu tuż pod nosem miejskich instytucji…
- czy naprawdę prawo o planach miejscowych żąda, by wpisywać do nich szczegóły, które tracą szybko aktualność, są raczej szkodliwe niż przydatne, a potem trzeba się gimnastykować, by ich nie stosować, bo plany trudno się zmienia, nawet gdy bajdurzą?
- czy nie dało się zastosować porządnego tymczasowego wygrodzenia (takiego, które zatrzyma również osobę niewidzącą), tylko trzeba stosować cienkie i łatwo odfruwające taśmy z plastiku (które są pomyślane jako ruchoma linia sygnalizacyjna, a nie fizyczna przeszkoda; taśma poza ostrzeganiem przed niczym nie zabezpiecza!)
To tylko kilka przykładów, w których Miejski Ogarniacz Miasta mógłby i powinien zainterweniować. I jak opisaliśmy w zestawie postulowanych uprawnień MOM: nie przekonaliście mnie odpowiedzią, że nie może bye lepiej, zatem wydaję polecenie: macie zrobić lepiej; poprawniej, sprawniej, bezpieczniej, skuteczniej itd.
Jak rozliczać i premiować ludzi z MOM? Od liczby interwencji. Inne współczynniki pomożemy wyznaczyć, gdy stanowisko zostanie ustanowione. Internauci pomogą, jesteśmy pewni. Zresztą ich ocena mogłaby być jednym z czynników premiowania.
Tęsknimy za taką postacią. No i chyba zbyt wiele nie wymagamy, prawda?
Tak jeszcze bardzo często wygląda opróżnianie koszy na śmieci (miejskich i tych pod nadzorem ZTM): kosze są wyposażone w worki, które z pewnością według umowy (i elementarnych zasad higieny XXI wieku) powinny być za każdym razem wymienione na nowe. Pracownicy zaoszczędzają czas (wbrew cenie płaconej przez Miasto), zostawiając cały tzw. „syf” na ściankach worka w rzekomo oczyszczonym koszu. Jeden worek wytrzymuje w takim koszu miesiącami… Ostatnio pojawia się wiele koszy betonowych, które w zasadzie (jak obserwujemy) maja worki wymieniane, choć mają inna wadę użytkową, która tu pominiemy. Kosze uchylne najczęściej mają charakterystyczne węzełki z worka — żeby przy przechyleniu czasami nie wysunęły się!… Bo wówczas to już trzeba by taki worek wymienić. W tej sprawie od lat brakuje działania MOM…