„Przyspieszamy”, by zacząć później (o ile będzie za co)
Władze Miasta kontynuują serwowanie mieszkańcom propagandowej papki w sprawie drugiego etapu tramwaju naramowickiego. Informacja brzmi następująco „przyspieszamy realizację tej inwestycji!”, podczas gdy rzeczywistość jest kompletnie inna. „Szydło wyszło z worka” na posiedzeniu Komisji Transportu Rady Miasta Poznania 7 czerwca br.
Na czym polega „przyspieszenie”?
Po pierwsze: drugi etap tramwaju naramowickiego wypada z dofinansowania unijnego z programu FEnIKS. Miasto rezygnuje z 228 mln złotych dofinansowania.
Po drugie Miasto rezygnuje z formuły zaprojektuj i buduj, którą stosowało w przypadku tej inwestycji przez ostatnie 6 lat (!). Ten sposób działania wybrano bowiem w 2018 roku. Zmiana zaszła wcześniej, ogłoszono ją w tym roku po wyborach samorządowych.
Dziwi komunikat władz Miasta mówiący o „przyspieszeniu” realizacji, podczas gdy jest to po prostu rozpoczęcie prac projektowych. Po kilku latach Poznań zdecydował, jak wspomnieliśmy, o zmianie formuły na osobne projektowanie i osobną budowę. Zrobił to w bardzo złym czasie, bo na ostatnią chwilę! Na tak ostatnią, że jest co krytykować.
Dlaczego? Tak zwane „przyspieszenie” następuje w momencie, w którym nie można już za bardzo zmienić listy projektów zidentyfikowanych. Czyli za tramwaj naramowicki, z którego władze Miasta rezygnują w tej perspektywie unijnej, nie wejdzie na listę żadna inna inwestycja tramwajowa.
Nie będzie zatem możliwości zamiennego dofinansowania np. równie potrzebnego tramwaju na os. Kopernika, dla którego również jest wydana „decyzja środowiskowa”. Nie był on zgłaszany bowiem wcześniej na tę listę.
Dlaczego o tym piszemy? Bowiem
sprawa tramwaju naramowickiego ma jeszcze jeden ważny wątek
Otóż już 3 lata temu (2021) urzędnicy rozważali zmianę formuły zaprojektuj i buduj na osobny projekt i ew. budowę. Niestety — nikogo o tym nie poinformowali. Nie postanowili tego z nikim skonsultować, a szczególnie z Radą Miasta, nawet z radnymi z komisji właściwej dla spraw transportu.
Gdyby przedstawili wówczas swoje wątpliwości, możliwe by było chociaż zgłoszenie do FEnIKS-a innych inwestycji tramwajowych, jak np. wspomniany i ważny tramwaj na os. Kopernika.
Oznacza to, że Poznań bardzo słabo wykorzysta pieniądze unijne, by poprawić infrastrukturę transportową w sposób efektywny. Właściwie jedyną inwestycją, która przyniesie „wartość dodaną”, będzie tramwaj w Ratajczaka (który – całe szczęście – na liście widnieje).
Bardzo dużo pieniędzy pójdzie jednak na mało efektywną inwestycję — „dowiązanie” węzłów komunikacyjnych na towarowej obwodnicy Poznania. Inwestycja ta wniesie niewiele do systemu transportowego miasta (poniżej: nasz artykuł, który tę efektywność rozlicza):
za to ta miejska inwestycja „okołokolejowa” wygeneruje koszty eksploatacyjne — co roku co najmniej 20 milionów złotych na kursowanie pociągów w kółko raz na godzinę w każdą stronę.
Czy o tę kwotę przypadnie mniej dla ZTM, czyli na transport zbiorowy? Czy ponownie ucierpi częstotliwość kursowania autobusów?
Proces niezbyt jawny
Według zapowiedzi z maja 2018 wykonawca miał wykonać PFU (wraz z uzyskaniem decyzji środowiskowej) w niewiele ponad rok. Ostateczny PFU Miasto miało odebrać w III kwartale 2019 roku. Zatem mamy tutaj prawie 5 lat opóźnienia. Rok można przypisać pandemii, ale pozostają jeszcze 4 lata zwlekania.
Termin był od początku nierealny.
Inna sprawa: ponad 2 lata od uzyskania ostatecznej decyzji środowiskowej do ukończenia PFU (a tyle już minęło) jest niepokojąco długim okresem czasu. Miasto o tym opóźnieniu niezbyt chętnie wspomina (albo w ogóle?), ani nie mówi jakie konkretnie czynniki spowodowały opóźnienie — czy były po stronie Wykonawcy, czy Zamawiającego (Miasta)?
Pod istotnymi warunkami
Wracamy do tramwaju naramowickiego. To, że Miasto chce zlecić w tym roku (2024) projektowanie, wcale więc nie oznacza, że zacznie budowę w 2028 lub 2029 (jak obecnie deklarują Władze Miasta). Wszędzie występują słowa „jeśli będą środki finansowe” w nowej perspektywie. I nie będzie to w roku 2028, raczej w 2030. Ponieważ:
- uzyskanie zezwolenia na realizację inwestycji drogowej (ZRID) w roku 2027 nic nam nie da, skoro pieniądze z obecnej perspektywy unijnej będą już dawno rozdysponowane,
- w 2028 roku rozpocznie się nowa perspektywa unijna; zanim powstanie lista inwestycji zidentyfikowanych, przeprowadzony zostanie nabór, ocenione zostaną wnioski (wyniki naboru), podpisana zostanie umowa na dofinansowanie — będzie to najprawdopodobniej rok 2030.
- Miasto obecnie stoi mocno na stanowisku, że nie podpisze umowy z wykonawcą przed podpisaniem umowy na dofinansowanie.
Zatem budowa TnN2 rozpocznie się najwcześniej w 2030 pod warunkiem, że znowu nie okaże się, że brakuje na nią środków.
Czy tak musiało być?
Cała sytuacja pokazuje istotną niekompetencję osób czy „ciał” podejmujących decyzje – pewnie i polityków. Przez tak nieodpowiedzialne poczynania Poznań w obecnej perspektywie finansowej UE będzie w stanie zbudować tylko kilkaset metrów torów tramwajowych w ul. Ratajczaka…
Co gorsza, zamiast stawiać na inwestycje priorytetowe (Naramowice, os. Kopernika), Miasto wyda pieniądze na mało efektywną dla systemu transportowego obwodnicę towarową. W żaden sposób niezmniejszającą strumienia samochodów wpływającego z obrzeży Miasta.