Dworzec Poznań Główny znów w zainteresowaniu Sejmu
Dziś (13 grudnia) z inicjatywy posła Franciszka Sterczewskiego (KO) odbyło się na terenie MTP pierwsze posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Dworca PKP Poznań Główny.
Dziś (13 grudnia) z inicjatywy posła Franciszka Sterczewskiego (KO) odbyło się na terenie MTP pierwsze posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Dworca PKP Poznań Główny. Możliwy był też udział osób zarejestrowanych, z czego skorzystaliśmy. Obecne były także trzy poznańskie posłanki już od pewnego czasu aktywne w sprawie Dworca – Joanna Jaśkowiak (KO), Katarzyna Kretkowska (Nowa Lewica) i Katarzyna Ueberhan (Nowa Lewica).
Było to w jakiejś mierze posiedzenie niespodzianek. Oto krótka relacja.
Niespodzianka pierwsza
Pierwsze zaskoczenie była dość znaczące: mimo zaproszenia nie pojawił się nikt ze strony PKP.
Zatem obrady były prezentacją stanu wiedzy i podejścia przedstawicieli Miasta Poznania: prezydenta Mariusza Wiśniewskiego, przedstawicieli Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta (p. A. Górczewska i p. G. Kamiński), Zarządu Dróg Miejskich (p. K. Olejniczak), Miejskiego Konserwatora Zabytków (p. J. Bielawska-Pałczyńska). Zabrakło także zapowiedzianych ekspertów kolejnictwa, w tym p. P. Rachwalskiego, który o zaproszeniu (być może do udziału w Zespole, a nie do udziału w posiedzeniu) ogłosił na swoim blogu FB „Komunikacja zastępcza” i tamże przedstawił stanowisko na temat nowego dworca, jakie zamierza rekomendować Zespołowi Parlamentarnemu.
Niespodzianka druga
Druga niespodzianka dotyczyła dość znanego elementu „konfliktu” między PKP a Miastem – od pewnego czasu stanowisko PKP usztywniło się, gdyż Miasto Poznań wniosło pretensje do pewnych nieruchomości PKP, a PKP uznało to za zagrożenie prawne nad przedmiotem inwestycji uniemożliwiającym działania finansowe. Po pewnym czasie stanowisko Miasta zostało złagodzone w wypowiedziach publicznych, najwyraźniej jednak to złagodzenie nie zmieniło obaw PKP, gdyż nawet w tegorocznej odpowiedzi na interpelację poselską Minister Infrastruktury (poinformowany przecież przez PKP) nadal podkreślił istnienie tego zagrożenia.
Tymczasem… dowiedzieliśmy się, że problem sam z siebie przestał istnieć, gdyż doszło do znaczącej (dla sprawy) zmiany ustawy Kodeks postępowania administracyjnego. Problemu obawy PKP, że Poznań zabierze im nagle grunty, zatem już nie ma, tyle że jego pogrzeb odbył się w zupełniej ciszy i bez klepsydry.
O tym elemencie „gry” między Miastem a PKP SA (do sprawy w ogóle nie jest dopuszczana spółka-córka PKP Polskie Linie Kolejowe SA, o której kompetencje w jakimś zakresie sprawa zahacza) p. prezydent Wiśniewski opowiedział jako o swego rodzaju „podniecie”, jaką Miasto jakiś czas temu wysłało w stronę PKP, a nie o rzeczywistej chęci zadziałania na tyle stanowczego, by PKP miało się czego bać. Prezydent wspomniał, że była to „zachęta do aktywności” w odpowiedzi na nieruchawość PKP spowodowaną głównie częstymi zmianami personalnymi w zarządzie PKP, co oznaczało dreptanie w miejscu i ciągłe tłumaczenie problemu największej a zapomnianej stacji kolejowej w Polsce nowym członkom Zarządu od nowa. Pewne istotne działania w ocenie Miasta zaistniały tylko w czasie, gdy Członkiem Zarządu PKP SA był p. dr M. Beim, znany i poważany ekspert transportu (dziś także nieobecny na posiedzeniu). Rzeczywiście, zmiany na plus podczas rocznej pracy pana doktora Michała w zarządzie PKP był odczuwalny. Cóż – „zachęta do aktywności” została jednak odebrana przez PKP jako rzeczywiste zagrożenie, czemu trudno się dziwić, stanowczość wypowiedzi znanych z mediów na to wskazywała. Zastój, jaki zaistniał po porozumieniu podpisanym w lutym 2020, z pewnością w dużym stopniu polegał na obawie PKP o tę utratę gruntów. Mimo iż (według relacji prezydenta Wiśniewskiego) za kulisami przedstawiciele PKP byli informowani, że „to tylko tak”. Nie uwierzyli jednak.
Niespodzianka trzecia
Trzecią niespodzianką był nieznany fakt, iż we wrześniu pojawił się nowy element w rozmowach pomiędzy Miastem a PKP. Miasto Poznań dotąd od lat porozumiewające się z PKP w sprawie wspólnych działań budowy nowego budynku dworcowego oraz zorganizowanie otoczenia dworca w części, za które odpowiedzialne jest Miasto – zostało zaskoczone nowym wątkiem. PKP przedstawiło koncepcję utworzenia w południowej części nowego kompleksu czy budynku dworca (czyli „za fasadą” widoczną od Placu Dworcowego) lokali komercyjnych o na razie nieznanym charakterze i lokali biurowych (kolejowych). Nie byłoby w tym pomyśle nic szczególnego, gdyby nie jeden element: według PKP dojazd samochodowy do owych lokali komercyjnych (sklepy? hotel?) powinien się odbywać ulicą Dworcową. Dla każdego Mieszkańca Poznania jest oczywiste, że to pomysł co najmniej kontrowersyjny. Nie tylko sprzeciwia się planowanemu „przyjaznemu” urządzeniu Dworcowej i Placu Dworcowego, ale co gorsza dotyczy także udziału w takim dojeździe Ronda Kaponiera. Dojechać do Placu Dworcowego taki strumień aut wygenerowany przez te „lokale komercyjne i biurowe” może by i zdołał. Wyjechać stamtąd zaiste nie ma jak, a na pewno nie da się ominąć Centrum. A to niedopuszczalne.
Zatem to żądanie „udostępnienia” ulicy Dworcowej na potrzeby dojazdu do nieokreślonej „części komercyjnej” znów zahamowało rozmowy. Umówiono się, że do końca grudnia PKP przedstawi Miastu koncepcję części komercyjnej budynku nowego dworca.
Miasto ze swej strony stoi na słusznym stanowisku, że wobec pojawienia się tego pomysłu (nie jest może nowy, ale po raz pierwszy wrześniu, jak sądzimy, poruszono szczegółowy wątek dojazdu samochodów) należy całą koncepcję tak poprowadzić, by dojazd był możliwy od strony południowej, innej możliwości nie widać. „Strona południowa” to na przykład ulica Dolna Głogowska, której koncepcja powstała i została skonsultowana. Byłoby to rozwiązanie do przyjęcia od strony urbanistycznej i prawnej. Miasto Poznań ma prawo zainwestowania w budowę dróg dojazdowych do obiektów publicznych, natomiast połączenie tej ulicy z wjazdem do nieruchomości komercyjnej (zapewne jakimś tunelem) musi być zawarte w ramach inwestycji PKP.
Choć problem dojazdu opóźnia rozmowy o kilka miesięcy, należy mieć nadzieję, że ani PKP nie będzie traktowało udostępnienia Dworcowej (trudnego do wyobrażenia) jako warunku sine qua non budowy dworca, ani Miasto nie będzie się upierało na taką koncepcję alternatywną, która nie będzie mogła zyskać akceptacji PKP. W każdym razie kilkukrotnie podkreślono, że przedstawiciele Miasta nie postrzegają w tym istotnej przeszkody. No tak, ale parę miesięcy to kosztuje.
Obecne na posiedzeniu posłanki wyraziły zaniepokojenie brakiem postępu a także tym „fatum”, jakie zdaje się wisieć nad sprawą Dworca…
Nacisk, nacisk, nacisk
Naszym zdaniem przez lata, niezależnie od tej czy innej „ekipy” zarządzającej Poznaniem, zbyt mało naciskano na PKP w tej sprawie. Chyba zgodnie z nasza poznańską mentalnością od lat i przez lata nasi przedstawiciele zakładają, że przecież dla PKP dworzec na najludniejszej stacji kolejowej w Polsce (!) powinien być obiektem pokazowym. Linia Warszawa – Berlin, liczba pasażerów, inne ważne właściwości tej stacji… Nie, to nie działa, zwłaszcza wobec częstych zmian we władzach tej państwowej firmy, podlegającej licznym i zmiennym naciskom. Ponadto… brzydki czy ładny, funkcjonalny czy nie – dworzec w oczach PKP i tak będzie pełnił swoją rolę, bo pasażerowie są nań skazani… I bez nacisków ze strony Miasta, może i uprzejmych, ale stanowczych, niczego nie osiągniemy. Ani w sprawie Dworca Głównego, ani w innych sprawach (wskazywaliśmy już konsekwencje braku nacisku na PKP PLK w postaci obecnego stanu przejazdu kolejowego w Opolskiej). Ale naciski „stanowcze” powinny uwzględniać coś, co skrótowo nazwijmy mentalnością PKP. „Straszenie” odebraniem gruntów zostało nie tak zrozumiane, jak ponoć miało być odebrane. O tyle nie jest to dziwne, ze p. prezydent Jaśkowiak podkładał pod pomysł „odebrania” gruntów kolejowych argument o ciążącym na Nim obowiązku dbania o majątek gminy – dziś dowiadujemy się, że to był tylko taki niegroźny straszak. Szczęśliwie, że już nieaktualny.
O koniecznych naciskach na PKP mówili także dwaj nasi przedstawiciele: kol. Mateusz Woźniak i kol. Jacek Jarzina. Mateusz wskazał, że nie wolno zapominać o elementach wewnątrz bryły przyszłego dworca – na przykład o mało przepustowym tunelu pod peronami, który od dawna jest afunkcjonalny, a co dopiero gdy dojdzie strumień pasażerów z wykańczanego peronu „3A”. Ten tunel nadal ma takie wymiary, jakimi obdarzono go w końcu XIX wieku… Wskazaliśmy też, że wobec wymienianych na posiedzeniu kilkuletnich (oby) terminów do rozpoczęcia i wykończenia inwestycji konieczne jest „naciskanie” na zarządców i obecnego dworca (PKP SA), i galerii handlowej na doprowadzenie dworca do poziomu estetycznego, jakiego oczekujemy w Poznaniu. Jak jest obecnie, wiemy i my, i nasi Goście. Nieraz publikowaliśmy widoczki z dworca, zapoznawaliśmy z nimi dwoje Premierów, kilkoro kandydatów na Parlamentarzystów… – jest coraz gorzej.