Biletowy niesmak
Kto śledzi nasze działania o błędnych danych biletowych, podanych przez ZTM radnym oraz mieszkańcom, już pewno słyszał nie raz. Gwoli przypomnienia:
W dniu 13.11.2012 otrzymaliśmy dane dot. sprzedaży biletów w październiku 2012, które udostępnił ZTM. Na podstawie tych danych mówiono o „rekordowym październiku” i sukcesie w sprzedaży biletów zachęcając tym radnych do przegłosowania kolejnej podwyżki i odrzucenia pierwszego w historii miasta Poznania projektu uchwały obywatelskiej, który tą podwyżkę miał wstrzymać. 11.12.2012 radni uchwałę obywatelską odrzucili. Kolejne dane otrzymaliśmy w lutym 2013 i wynikało z nich, że w owym październiku sprzedano jednak o prawie 11 tys. sztuk mniej biletów długookresowych niż podawano wcześniej, czyli wpływy były mniejsze o ponad 820 tys. zł. Rekordowego października nie było. Po otrzymaniu z urzędu miasta odpowiedzi, że w trakcie debaty nad uchwałą faktycznie przekazano błędne dane, skierowaliśmy skargę do Rady Miasta, którą ostatnio pozytywnie zaopiniowała Komisja Gospodarki Komunalnej i Polityki Mieszkaniowej.
I temat prawdopodobnie można by uznać za zakończony, a kolejne komentarze byłyby zbyteczne: zaszła pomyłka, w bardzo niewłaściwym momencie no ale co zrobić. Jednak pojawił się nowy fakt: ZTM przyznał się, że błąd znalazł już 16.11.2012 czyli 3,5 tygodnia przed odrzuceniem uchwały obywatelskiej tylko…zapomniał o tym poinformować radnych oraz mieszkańców! Zapomniał poinformować chyba nawet Prezydenta, bo ten błędnymi danymi posługiwał się na swoim blogu jeszcze 05.12.2012. Do tego nie poinformował o tym również Wydział Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, którego dyrektorka najpierw odpowiadała na nasze zapytanie co do faktycznej liczby sprzedaży (odpowiedzi udzielone jesienią), a później w dwóch listach tłumaczyła pomyłkę. W żadnej z odpowiedzi nie padła data wykrycia pomyłki przez ZTM.
Jak to możliwe, że żadna z osób, które wiedziały o znalezieniu błędu, w trakcie debaty, gdzie niejednokrotnie przewijał się spór o rekordowy październik i fatalny wrzesień, nie wpadła na pomysł, że taką informację należy przekazać radnym i mieszkańcom? Czy nikt, kto udostępniał dane radnym i mieszkańcom, kto słuchał debat o sprzedaży, nie uznał za zasadne poinformować, że dane te są błędne? Niesłychane i przedziwne. Teraz można już chyba tylko wyrazić swój spory żal do ZTM, że dyskusja o pierwszej w historii miasta uchwale obywatelskiej toczyła się na podstawie błędnych danych. Czy prawdziwe dane by coś zmieniły? Po takim czasie trudno to powiedzieć, na pewno nie byłoby argumentu „rekordowego października”. Można spojrzeć także na ostatnio uchwaloną taryfę, rok po odrzuceniu uchwały obywatelskiej i po roku dużych spadków sprzedaży biletów: ceny sieciówek będą nawet korzystniejsze niż zakładała to ówczesna uchwała. Jak widać, sprzedaż miała znaczenie.
Całego tego zamieszania można było uniknąć. Wyobraźmy sobie, że po znalezieniu błędu ZTM przesyła informację, że dane były nieprawdziwe, przeprasza i podsyła ponownie poprawne dane. Cóż, sytuacja nietypowa, ale każdy może się pomylić. Do głosowania nad uchwałą obywatelską jeszcze 3,5 tygodnia, na spokojnie można porozmawiać o nowych danych. Ale tak nie było…
Gdy we wrześniu 2013 znaleźliśmy błąd, wysłaliśmy zapytanie do Prezydenta. Odpowiedź, która przyszła z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, potwierdziła błąd i zawierała dość dziwne tłumaczenia. Mogło się wtedy pojawić oświadczenie ze strony ZTM/Prezydenta/osób odpowiedzialnych za pomyłkę i jej zatajenie, że przepraszają mieszkańców i radnych za wprowadzenie w błąd. Cóż, stało się, miało to pewien wpływ na dyskusję przy podwyżce, źle zrobiliśmy ukrywając te informacje. Należało jasno powiedzieć, że ta sytuacja była niewłaściwa i chociaż słowo „przepraszam” wszystkim, którzy podpisali projekt uchwały się należy. Ale tak nie było…
Jako IdP złożyliśmy skargę i dopiero podczas jej rozpatrywania przez komisję radnych, po zwróceniu uwagi na to, że informacja nie wyszła na jaw, pomimo że błąd znaleziono, przedstawiciel ZTM pierwszy raz powiedział, że wyraża ubolewanie, że taka sytuacja miała miejsce.
Nie wiem czy to powinno dziwić. Ale to pokazuje, że mieszkańcy nie są traktowani jako partner do rozmów, gdzie po fałszywym zagraniu mówi się „przepraszam”. Nie jest to dyskusja, w której ten głos społeczny jest ważny, a po takim błędzie idzie wyraźny sygnał ze strony miasta: tak nie powinno być! Po drodze, przez kilka miesięcy 2013 roku, instytucja ta nawet odmawiała mieszkańcom Poznania wglądu w pełne dane sprzedażowe. Dopiero szereg działań i złożenie skargii spowodowały, że słowo „ubolewanie” padło. Gdyby nie te działania, to najpewniej urzędnicy by uznali, że „wszystko jest wporządku”. Ale znowu jakiejś grupie mieszkańców zachciało się czegoś czepiać i sprawdzać z faktami to co mówią urzędnicy…Niesmak pozostaje.
Arkadiusz Borkowski